piątek, 2 lutego 2018

Wywiad z The Rocket

The Rocket to pochodzący z Belgii zespół pop-punkowy założony w 2009. Dotychczas wydali dwa albumy „The Rocket” i „Not Everyone Grows Up To Be An Astronaut”, a w kwietniu 2018 ukaże się ich kolejny krążek. Występowali między innymi na prestiżowym punkrockowym festiwalu Groezrock w 2013. W skład grupy wchodzą: Tom de Ridder (wokal), Stijn Debontridder (gitara), Bastiaan Jonniaux (perkusja), Joris Goetstouwers (gitara basowa) i Frederik Meuris (syntezatory). W wywiadzie gitarzysta grupy Stijn Debontridder opowiada o początkach kapeli, jej największych osiągnięciach, nowej piosence „Chain Reaction” i planach na przyszłość.


Zespół The Rocket powstał w 2009, ale dopiero po ośmiu latach wasza kariera prawdziwie się rozwinęła - wydaliście bowiem utwór „Chain Reaction”. Czy moglibyście opowiedzieć coś więcej na temat początków grupy i pierwszych latach jej istnienia?

Oczywiście! Zespół narodził się jako side-project naszego wokalisty Toma i Geoffa od syntezatorów. Byli członkami innego zespołu punkrockowego Gino’s Eyeball, ale chcieli spróbować czegoś bardziej… teatralnego. Zaczęli więc pisać piosenki do – nie żartuję – punkrockowego musicalu o nazwie „The Incredible Ninja Attack”. Przerosła ich jednak logistyka tego projektu, więc go zarzucili. Niemniej jednak chłopaki nadal grali i pisali, i tak w dużym skrócie narodziło się The Rocket. Niektórzy członkowie kapeli (jak choćby ja) dołączyli trochę później i wkrótce nagraliśmy nasz pierwszy album „The Rocket” w małym, ale wspaniałym studiu The Penthouse.

Jak to zwykle bywa z różnymi rzeczami w punk rocku, od tego czasu wszystko zaczęło się rozkręcać. Szybko zapracowaliśmy sobie na reputację fajnej i energetycznej kapeli rodem z balów przebierańców. Tym sposobem załapaliśmy się na kilka niesamowitych koncertów na terenie Beneluxu.

Przez kolejnych pięć lat doszło do kilku zmian w składzie (wszystkie odbyły się w przyjaznej atmosferze), ale główni tekściarze pozostali w kapeli. Dało to nam bardzo potrzebny element stabilności. Poradziliśmy sobie nawet ze zmianą wokalisty przy ostatnim albumie, który zrobiliśmy przed przerwą w występach. Hans Roofthooft (wokalista F.O.D.) nagrał z nami krążek „Not Everyone Grows Up To Be An Astronaut”, który w rezultacie zapewnił nam miejsce na Groezrock, w kilku belgijskich stacjach radiowych i inne tego typu rzeczy.

Jakoś cztery lata temu po ponownej męczącej zmianie składu pierwszy raz podjęliśmy decyzję o zawieszeniu działalności grupy - czuliśmy, że straciliśmy naszą „esencję”. Na szczęście przerwa, którą sobie zrobiliśmy na nowo rozpaliła w nas ogień. I teraz znów jesteśmy gotowi do działania!

„Chain Reaction” to piosenka o zakończeniu związku i zrzucaniu za to na siebie winy. Kiedy wpadliście na pomysł napisania tego utworu? Czy opiera się na waszych życiowych doświadczeniach?

Większa część „Chain Reaction” została napisana przez Geoffa, odpowiadającego za syntezatory w pierwotnym składzie, który od dłuższego czasu już z nami nie gra, ale cały czas nas wspiera. Myślę, że wszystkie nasze dotychczasowe albumy miały przynajmniej jedną napisaną przez niego piosenkę. Tak więc stworzył on bazę liryczną, na której dalej budowaliśmy - prawdziwe znaczenie piosenki pewnie zostało już zatracone. Myślę, że to może czynić ten utwór wyjątkowym - ma ona dość ogólny wydźwięk.

Tak właściwie „Chain Reaction” mogłoby nawet wcale nie być miłosną piosenką. Nie jest to zresztą pierwsza napisana przez nas piosenka, która ma głębsze dno, gdy dokładniej wczytasz się w słowa.

Waszymi ulubionymi artystami i muzycznymi inspiracjami są kapele rockowe Motion City Soundtrack i Weezer, ale również czołowe gwiazdy pop Katy Perry i Taylor Swift. Jak łączycie te dwa całkiem różne gatunki? Czy to trudne?

To wszystko sprowadza się do faktu, że lubimy dobrą muzykę. A taką można odnaleźć w każdym gatunku. Chociaż łączy nas miłość do punk rocka, mamy w kapeli kilku metalowców i kilku miłośników muzyki pop. Nigdy nie staramy się kopiować muzycznego stylu ulubionych artystów, po prostu chcemy tworzyć dobre popowe piosenki z duszą, które będą miały z nimi pewną więź.

Z bardziej technicznego punktu widzenia mocno wierzymy w to, że każdy piosenka może działać z jedną lub dwoma gitarami akustycznymi oraz jednym lub dwoma głosami. Jeżeli rdzeń utworu nie współgra z oprawą, po prostu nie nadaje się to do słuchania (jak choćby połączenie elektroniczna muzyka i death metal). Ponadto punk rock i prawdziwy pop mają ze sobą więcej wspólnego niż może wam się wydawać: podobne aranżacje, struktury, często nawet instrumenty (chociaż inaczej używane), warstwy wokalne i zharmonizowanie… To wszystko jest kwestią odpowiedniego układania puzzli w takim czy innym stylu.


W 2013 mieliście okazję wystąpić na Groezrock, jednym z większych punkrockowych festiwali w Europie. Jakie są Twoje wspomnienia z tego niesamowitego wydarzenia? Jak ludzie zareagowali na waszą muzykę?

Pamiętam, że rano było bardzo, bardzo zimno. Pamiętam też stanie na pustej scenie z gorącą kawą (graliśmy pierwsi, więc przyjechaliśmy przed otwarciem bramek) z myślą „fuck yeah”. Szczerze mówiąc, to było niesamowite. Mieliśmy zaszczyt grać na głównej scenie, więc podobnie jak sam namiot była to ogromna przestrzeń. Ku naszemu zaskoczeniu miejsce było całkiem zatłoczone już kiedy zaczęliśmy grać. Co działo się dalej pamiętam jak przez mgłę, bo mam tendencję do zapominania o całym świecie, gdy jestem na scenie.

Domyślam się, że oprócz bycia muzykami, macie też inne zainteresowania i ulubione aktywności. Jak spędzacie swój wolny czas, kiedy nie jesteście w studiu i nie gracie koncertów?

Muzyka zajmuje bardzo dużą część naszego wolnego czasu (to właściwie również moja praca), bo traktujemy ją naprawdę serio. Większość czasu spędzamy na próbach i pisaniu piosenek. Mieliśmy przerwę od pisania w czasie nagrywania albumu, ale teraz znów do tego wróciliśmy.

Niektórzy z nas prowadzą też niezależną wytwórnię płytową Thanks But No Thanks Records. Tak więc myślę, że jeśli nie robimy czegoś związanego z muzyką, to po prostu nie mamy wtedy wolnego czasu. Albo oglądamy „Ricka i Morty’ego”.

Joe jest związany z różnymi sportowymi dyscyplinami, a Bastiaan gra w trzech różnych kapelach (o bardzo zróżnicowanym stylu, jedna z nich jest bardzo znana w Belgii), więc nie mają tak dużo wolnego czasu do zagospodarowania.

Mimo wszystko uwielbiamy styl życia, który prowadzimy. Dla wielu ludzi muzyka jest luksusem - bardzo dużo dzieciaków płaci za bilety, by zobaczyć ulubione zespoły, za kupowane lub ściągane przez internet albumy i inne podobne rzeczy. Cieszymy się z tego, że jesteśmy po drugiej stronie i możemy wysyłać naszą kreatywność w świat. Jeżeli to zajmuje sporą część naszego czasu, niech tak dalej będzie, bo chyba nie wymyślimy lepszej metody spędzenia naszego życia.

„Chain Reaction” jest pierwszym singlem z waszego nadchodzącego albumu, który ma się ukazać w kwietniu 2018. Czego możemy oczekiwać po tym krążku - więcej utworów w stylu „Chain Reaction” czy również czegoś zupełnie innego? Macie jakieś plany europejskiej trasy koncertowej?

Na naszym albumie znajdzie się około 12 piosenek od szybkiego punk rocku do powerpopu w stylu Weezer, ale niezaprzeczalnie będzie to typowe brzmienie The Rocket. W najbliższych miesiącach wypuścimy dwa nowe utwory, więc dadzą one pewien wgląd w ogólne brzmienie krążka. Nie możemy się doczekać reakcji ludzi, bo „Chain Reaction” dostało bardzo dobre recenzje.

Jeśli zaś chodzi o trasę koncertową - czeka nas sporo pracy. Na kolejnych kilka miesięcy mamy zaplanowanych 10 indywidualnych występów w Belgii. Planujemy też wyruszyć wiosną i jesienią w trasę Paper Planes Tour 2018. W tym roku planujemy też zacząć koncertować na południu Europy (konkretnie we Francji i w Hiszpanii). Plany są szerokie, ale na razie skupiamy się na skończeniu albumu!


Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej na temat The Rocket, zajrzyjcie na ich oficjalną stronę:
https://www.facebook.com/hiwearetherocket/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz