piątek, 11 listopada 2016

Wywiad z Rock Mafią

Rock Mafia to duet kreatywnych producentów i tekściarzy Tima Jamesa i Antoniny Armato, który od lat współpracuje z największymi gwiazdami muzyki pop takimi jak Miley Cyrus, Selena Gomez czy Justin Bieber. Swój sukces zapewniają osobistemu podejściu do każdego ze swoich artystów, a przede wszystkim całkowitemu poświęceniu się muzyce. W specjalnym wywiadzie Tim i Antonina opowiadają o kulisach powstawania swoich największych hitów, pracy z wybitnymi twórcami oraz zdradzają kto podbije listy przebojów w przyszłym roku.


Rock Mafia powstała na początku pierwszej dekady naszego wieku, a obecnie jest jedną z najlepszych grup zajmujących się pisaniem tekstów i produkcją utworów. Jak się poznaliście i zdecydowaliście się na wspólny „podbój” przemysłu muzycznego?

Tim James: Antonina i ja poznaliśmy się, kiedy byłem jednym z artystów Columbia Records. Była wówczas na krótkiej liście najlepszych tekściarzy i właśnie nagrywała wielki hit z Mariah Carey. Od razu po pierwszym spotkaniu zostaliśmy bliskimi przyjaciółmi i zaczęliśmy wspólnie pisać teksty, bo po prostu kochaliśmy to robić. Dzięki współpracy z Hoku i kilkoma innymi artystami szybko osiągnęliśmy sukces i wkrótce po nawiązaniu przyjaźni zdecydowaliśmy się na trwałą współpracę. Wtedy też zakochaliśmy się w sobie.

Antonina Armato: Tim był w Columbia Records, a ja byłam nową twórczynią hitów na rynku – jego ówczesny menedżer Larry Tolan połączył nas ze sobą I szybko pojawiła się między nami chemia. Zwasze chciałam robić wszystko na własną rękę, ale okazało się, że z Timem wszystko idzie mi lepiej. Po dwóch latach bycia przyjaciółmi, Tim się we mnie zakochał. W końcu i ja odzwajemniłam to uczucie. Potem wspólnymi siłami stworzyliśmy Rock Mafię, aby w pewien sposób pokazać światu, że możemy podbić muzyczny rynek na własną rękę – mieliśmy naprawdę świetny start. Myślę, że najbliższe dziesięć lat będą naszymi najlepszymi i najważniejszymi latami.

Demi Lovato, Selena Gomez, Mariah Carey, Green Day, Justin Bieber… Lista artystów, z którymi współpracowaliście jest naprawdę imponująca – jesteście swego rodzaju fabryką hitów! Myślę, że macie mnóstwo wspaniałych wspomnień z tych wszystkich lat w muzycznym biznesie. Macie jakieś swoje ulubione momenty? Czy możecie opowiedzieć o jednym z nich?

T. J.: Zabawnie jest słyszeć słowo „fabryka” w stosunku do Rock Mafii, to mnie trochę śmieszy, bo jesteśmy raczej przeciwieństwem tego słowa. Wszystko co robimy dostosowujemy do potrzeb naszych artystów. Nie staramy się narzucać im tego co mają robić, co najwyższej pytamy „Co chciałbyś zrobić i jak my możemy pomóc zrobić to najlepiej jak się da?”. Tak więc, o ile słowo „fabryka” może wydawać się normalnym określeniem, w tym wypadku średnio pasuje.

Moje ulubione wspomnienia? Jest ich naprawdę za dużo, by wymienić wszystkie, ale za każdym razem gdy któreś przychodzi mi do głowy, mam poczucie swego rodzaju przeznaczenia. Moment, w którym poznaliśmy Miley i natychmiast poczuliśmy muzyczną więź. Chwila, gdy Selena zabrała się za „Love You Like a Love Song” i tchnęła w tę piosenkę życie. To są właśnie te momenty, gdy mówię sobie „Gościu, tworzymy historię, to będzie niesamowite”. I to rzeczywiście jest niesamowite, gdy widzisz jak twoje dzieło nabiera realnych kształtów. Nie mam ulubionego momentu, one wszystkie są wspaniałe. Dają poczucie wypełniającego się przeznaczenia.

A. A.: Wow. Tych wspomnień jest tak wiele, że nie mogę wybrać jednego czy dwóch, ale jest kilka szczególnie się wyróżniających, jak choćby gdy pierwszy raz nagraliśmy „The Big Bang” i wiedzieliśmy, że mamy coś naprawdę specjalnego. Głos Tima brzmiał znakomicie i chociaż każdy chciał przejąć ten utwór, podjęliśmy decyzję, by wydać go samemu jako Rock Mafia, wiedząc że nie mamy żadnej pomocy ze strony głównej wytwórni. To było ekscytujące i przez kolejnych 9 miesięcy czułam się, jakbym była w ciąży z tą piosenką.

Wystartowaliśmy. Nagraliśmy własny teledysk. Wiesz, Miley była zakochana w tej piosence i stwierdziła, że chce pojawić się w wideo. Nawet kanał telewizyjnys E! do nas dołączył, każdy zaczął się przyklejać do tego projektu i chciał go wesprzeć. To było mega ekscytujące i kiedy już wypuściliśmy ten utwór, efekt przerósł nasze oczekiwania. Myśleliśmy, że sprzedamy może 10 tysięcy egzemplarzy, a ostatecznie sprzedaliśmy ponad milion. Howard Stern o tym mówił i to był dla nas ogromnie ważny moment. Utwór grały stacje radiowe i trafiał na pierwsze miejsca list przebojów. To było świetne.

Kolejne podobne wspomnienie jakie przychodzi mi na myśl to praca nad utworem „The Heart Wants What It Wants” i pomaganie Selenie przy jej teledysku, który jest jednym z najlepszych, przy których pracowałam. Jej występ na American Music Awards, jak pomagaliśmy jej cały tydzień, aby całość wyszła perfekcyjnie. Tim był w sound trucku, kiedy Selena nagrywała swój głos, aby mieć pewność, że to będzie dobrze brzmiało z użyciem korektora (filtru) i innych sprzętów. Ja z kolei siedziałam w green roomie i patrzyłam na wszystko na monitorze – to był najlepszy występ w jej dotychczasowej karierze. Pojechaliśmy tej nocy do Vegas, jako że piosenka została numerem jeden na iTunes i mieliśmy takie poczucie, że już lepiej być nie może. Pojawiasz się w Vegas, masz piosenkę-numer jeden, a w tle Frank Sinatra śpiewa „I’ve Got the World on a String” („Mam świat na sznurku”). To są chyba te nasze dwa wyjątkowe diamentowe momenty.

Antonina Armato z Seleną Gomez

Jesteście współtwórcami takich piosenek jak „Love You Like a Love Song” i „ Kill Em With Kindness” Seleny Gomez czy „See You Again” i „Can't Be Tamed” Miley Cyrus. To są tylko nieliczne przykłady. Jaki jest wasz przepis na hit list przebojów? Jak wygląda wasz typowy dzień w studio?

T.J.: Idea tworzenia najlepszej możliwej muzyki zawsze była podstawą naszej pracy. Inna strona tej działalności to „Jaka jest wizja artysty? Co chce powiedzieć? Jak oni chcą to wyrazić?” i to pochodzi od twórców, z którymi pracujemy. Zwykłem mówić, że jesteśmy tylko tak dobrzy jak artysta, z którym działamy, więc zgodnie z tą myślą, wymienione przez ciebie utwory i inne które stworzyliśmy należy przypisać właśnie wspaniałym współpracom między nami a artystami.

Kiedy poświęcasz swoje życie tworzeniu muzyki, typowy dzień jest jak ciągła medytacja, podczas której szukasz połączenia z inspiracją. Myśl, że strumień inspiracji może przepływać przez każdego w każdym czasie jest jak najbardziej prawdziwa, trzeba tylko być wystarczająco otwartym, by go przyjąć. Tak więc codziennie szukamy, eksperymentujemy i gramy pomysłami, próbując znaleźć elementy, które przypadną do gustu ludziom na całym świecie. Na tym właśnie upływa nam większość czasu. Inną częścią tej pracy jest użeranie się z nudniejszymi aspektami biznesu jak na przykład maile, ale większość czasu poświęcamy naszej kreatywności i uleganiu inspiracji.

A.A.: Nie mamy przepisu. Bylibyśmy znacznie skuteczniejsi, gdybyśmy mieli określoną formułę czy przepis. Naszym najważniejszym składnikiem jest to, że kochamy to bardziej niż wszyscy, więc „zakochujemy się” w artystach, z którymi pracujemy i naprawdę się o nich troszczymy, słuchamy ich. Próbujemy schować ego do kieszeni i tworzyć najlepszą możliwą muzykę.

Typowy dzień w studio za każdym razem wygląda inaczej, ale zawsze jest wypełniony muzyką. Mamy ośmiopokojowe studio. Ludzie odbijają się od siebie. My zwykle trzymamy się z boku, w studio A. Piszemy dwie lub trzy piosenki w różnym czasie, ale zawsze jest to jednocześnie energiczne, ekscytujące, szalone, męczące i radosne. Pracujemy sześć dni w tygodniu. Właściwie trudno nazwać to pracą, kochamy te sześć dni, przychodzimy na dwunastą i wracamy do domu o dwunastej – zmęczeni, ale szczęśliwi.

Pozostając w temacie byłych gwiazd Disneya jak Selena, Miley czy Demi – mieliście okazję widzieć jak dorastają i rozwijają się muzycznie. Czujecie jakąś różnicę między pracą z nimi kiedy były nastolatkami, a pracą z nimi teraz?

T.J.: Oczywiście, powiem krótko: jestem na swój sposób bardzo dumny z każdej z nich. One wszystkie pracują na własne nazwisko i kontynuują definiowanie siebie poprzez muzykę. Myślę, że właśnie dlatego możemy od tylu lat wspólnie z nimi działać, że po prostu przyjmujemy je do siebie takie jakie są w danym momencie życia.

Tim James (grający na gitarze)

Tim, miałeś okazję pokazać swoje ogromne muzyczne zdolności w wydanej w październiku 2010 piosence „The Big Bang”. Czy myślałeś kiedykolwiek o zrobieniu własnej kariery muzycznej i wydaniu własnego albumu?

T.J.: Wspaniale było obserwować jak „The Big Bang” stało się tak kluczowym momentem w muzyce i sprzedanie miliona egzemplarzy nagrań na całym świecie było czymś wręcz przygniatającym, ale po przemyśleniach bycie artystą jest powołaniem i wielkim poświęceniem, tak więc ja po prostu chcę poświęcić życie tworzeniu muzyki. Kocham śpiewać, zawsze będę śpiewać, zawsze będę tworzył muzykę, ale zmienianie tego w swego rodzaju produkt byłoby dla mnie trudne do przełknięcia. Wolałbym pomagać artystom, którzy naprawdę czują potrzebę i powołanie do łączności z publicznością – to jest właśnie moje powołanie. Zrozumiałem to kiedy „The Big Bang” zaczęło być popularne, ponieważ pojawiły się propozycje z wytwórni płytowych, oferty tras koncertowych i inne tego typu rzeczy. Uświadomiłem sobie, że po prostu chcę zostać w studio i być uczciwy i czysty w stosunku do siebie i nas. Tutaj właśnie czuję się komfortowo.

Nadal śpiewam, między innymi na „True Colors” Zedda, z którym współpracowaliśmy. Właśnie nagrałem kolejną rzecz z Zeddem, użyczam też swojego wokalu różnym DJ-om i do różnych projektów, sprawia mi to radość, więc nadal mogę robić to co kocham, ale bez pragnienia popularności i celebryctwa.

Antonina, jedną z pierwszych napisanych przez Ciebie piosenek było „I Still Believe” dla Brendy K. Starr w 1987, kiedy miałaś zaledwie szesnaście lat. Utwór stał się hitem i jego cover nagrała Mariah Carey. Jak wspominasz ten swój pierwszy muzyczny sukces?

A.A.: Nie wiedziałam nic o przemyśle muzycznym, wiedziałem tylko, że mam piosenki w swojej głowie, więc mając 16 lat, gdy napisałam hit, nie wiedziałam z czym to się je. Wiele nauczyłam się dosłownie przez dzwonienie do ludzi z przemysłu muzycznego z książki telefonicznej, bo wtedy jeszcze nie mieliśmy internetu. Mogłam po prostu spotykać się z ludźmi, a oni pomagali mi się czegoś więcej dowiedzieć, więc to to było ekscytujące – zaczynając od całkowitej niewiedzy kończysz ze swoją piosenką w radiu. Potem gdy Mariah przejęła ten utwór, a ja miałam dwadzieścia kilka lat i byłam starsza i mądrzejsza, nadal ekscytowałam się tą chwilą, ponieważ ten utwór przestał być zwykłą piosenką, a Mariah była w owym czasie największą artystą na świecie. Ten utwór nie tylko znalazł się na jej albumie, ale też był pierwszym singlem i stał się numerem jeden.

Ta piosenka była dla mnie mega ważna, ponieważ napisałam ją jako szesnastolatka. Opowiadała o złamanym sercu i mojej pierwszej miłości, więc nadal ma dla mnie duże znaczenie.

Antonina Armato

Nadal jesteście bardzo aktywni i wielu młodych muzyków zaczyna z wami współpracę. Czy moglibyście uchylić rąbka tajemnicy kto będzie następną gwiazdą z waszej „fabryki hitów”? Czy macie jakieś przewidywania na temat przyszłości Rock Mafii?

Czujemy, że Rock Mafia ma przez sobą najważniejszą dekadę w naszym życiu, począwszy od przyszłego roku. Przewiduję, że Bahari, które właśnie będą wydawać swój główny singiel, będą czymś epickim. To trzy dziewczyny, które są naprawdę wyjątkowe. Wszystkie grają na instrumentach i śpiewają harmonicznie, jakby były siostrami. Mają zaledwie 18 lat, a są wprost spektakularne. Rozwijamy wielu artystów w naszej wytwórni i studio, ale przede wszystkim wszyscy jesteśmy rodziną, kochamy się i troszczymy o siebie nawzajem oraz chronimy w tym biznesie, który bywa naprawdę zimny. Jesteśmy siłą skupioną na tworzeniu najlepszej muzyki na świecie.

Tim James i Antonina Armato

Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej na temat Rock Mafii i ich działalności, odwiedzajcie ich oficjalną stronę:
http://rockmafia.com/
https://www.facebook.com/RockMafiaForever/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz